poniedziałek, 16 października 2017

Jakub - trudne relacje z ojcami

Napisanie, że zastanawiałam się wnikliwie nad tematem pierwszego wpisu byłoby totalnie nieprawdziwe. Nie zastanawiałam się wcale, bo postanowiłam napisać i pogadać o swojej ulubionej postaci Starego Testamentu.

Jakub. Utożsamiam się z nim aż nader często i sądzę, że jest idealnym pionierem (patriarcha brzmi jednak bardzo sztywno i nieżyciowo) dla osób, które świadomie idą drogą wiary. Także jeśli ta droga prowadzi w którymś miejscu przez gniew, niezrozumienie i negowanie Boga.
Można w Jakubie odnaleźć ból serca, które podpowiada złe doświadczenia, zły obraz Boga, pokazuje go niesprawiedliwym, surowym albo kapryśnym. Można w życiu Jakuba odnaleźć wydarzenia za ciężkie na jego spokojny charakter, przerastające go. W dodatku jest w nich całkiem sam.

Ale fantastyczne jest to, że Jakub ma w sobie jakąś parę, żeby walczyć. Nie jest chwiejny, myśli sam, sam dochodzi do wniosków. Woli późno i autentycznie niż z hipokryzją, ale woli też tak niż wcale. Gość, którego Pan Bóg musi obudzić, który zrobi wszystko na ostatni moment. Ale zrobi. Piękna postać.

Do posłuchania:

https://drive.google.com/open?id=1qVTNdxOXUJfnBngd-JY-TS_6CBkY82ba


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Dla tych, którzy wolą poczytać:

Historia Jakuba porusza emocje, trudno być wobec niej obojętnym.
Ale zacznijmy od początku. Jakub był synem Izaaka i Rebeki, a tym samym wnukiem Abrahama – pierwszej osoby, która weszła w osobisty kontakt z Bogiem, ba, której Bóg dał obietnice mające wypełnić się dla wszystkich jego potomków. Urodzenie się Jakuba Biblia opisuje tak:

,,Izaak modlił się do Pana za swą żonę, gdyż była ona niepłodna. Pan wysłuchał go, i Rebeka, żona Izaaka, stała się brzemienna. A gdy walczyły z sobą dzieci w jej łonie, pomyślała: «Jeśli tak bywa, to czemu mnie się to przytrafia?» Poszła więc zapytać o to Pana, a Pan jej powiedział:
«Dwa narody są w twym łonie,
dwa odrębne ludy wyjdą z twych wnętrzności;
jeden będzie silniejszy od drugiego,
starszy będzie sługą młodszego».
Kiedy nadszedł czas porodu, okazało się, że w łonie jej były bliźnięta. I wyszedł pierwszy syn czerwony, cały pokryty owłosieniem, jakby płaszczem; nazwano go więc Ezaw.
Zaraz potem ukazał się brat jego, trzymający Ezawa za piętę; dano mu przeto imię Jakub
Rdz 25, 21-26a

dodając jeszcze odrobinę dalej, że pierworodny syn bardziej przypadł tatusiowi do gustu, ponieważ dobrze polował, a ojciec gustował w dziczyźnie.
Wiedzę uzupełnijmy jeszcze o imię Jakuba. Oznacza ono piętę i jak to w kulturze bliskiego wchodu tamtych czasów, ma być też odzwierciedleniem charakteru albo misji życia osoby, która je nosi. Cóż, Jakub miał najwidoczniej gonić całe życie swojego brata, mogąc wspiąć się i sięgnąć tylko jego pięty.

I tak, żyją sobie Jakub i Ezaw: Ezaw zawsze bardziej ,,do przodu”. Aż tu pewnego dnia, Izaak, który odkrywa, że jest stary, coraz słabiej widzi i nie wie, czy nie czas już umierać, postanawia pobłogosławić kochanemu synowi. No tak, tylko temu jednemu. I nie jest nim Jakub, ale o niego dba jeszcze matka, która przynajmniej była trzeźwo myślącą kobietą i jak czytaliśmy we wcześniejszym fragmencie, pytała Boga o sprawy, które ją nurtowały. Co wykombinowała Rebeka? Ano, miała kobieta łeb na karku: kazała Jakubowi udawać Ezawa, ubrała w jego najlepsze ciuchy, przyczepiła do rąk skóry koźlęce, coby wydawał się równie włochaty jak starszy brat, no i ugotowała ojcu jedzenie, które lubił (o co prosił nikogo innego jak Ezawa właśnie). I wysłała do Izaaka z tym wszystkim, mając nadzieję, że mu pobłogosławi:

,,Poszedł więc, wziął i przyniósł [je] swej matce; ona zaś przyrządziła z nich smaczną potrawę, taką, jaką lubił jego ojciec. Potem Rebeka wzięła szaty Ezawa, swego starszego syna, najlepsze, jakie miała u siebie, ubrała w nie Jakuba, swojego młodszego syna, i skórkami koźląt owinęła mu ręce i nieowłosioną szyję. Po czym dała Jakubowi ową smaczną potrawę, którą przygotowała, i chleb. Jakub, wszedłszy do swego ojca, rzekł: «Ojcze mój!» A Izaak: «Słyszę; któryś ty jest, synu mój?» Odpowiedział Jakub ojcu: «Jestem Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi poleciłeś. Podnieś się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej przeze mnie zwierzyny, i pobłogosław mi!» Izaak rzekł do syna: «Jakże tak szybko mogłeś coś upolować, synu mój?» A Jakub na to: «Pan, Bóg twój, sprawił, że tak mi się właśnie zdarzyło». Wtedy Izaak rzekł do Jakuba: «Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie mógł się upewnić, czy to mój syn Ezaw, czy nie». Jakub przybliżył się do swego ojca Izaaka, a ten dotknąwszy go rzekł: «Głos jest głosem Jakuba, ale ręce - rękami Ezawa!» Nie rozpoznał jednak Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce Ezawa. A mając udzielić mu błogosławieństwa, zapytał go jeszcze: «Ty jesteś syn mój Ezaw?» Jakub odpowiedział: «Ja jestem». Rzekł więc: «Podaj mi, abym zjadł to, co upolowałeś, synu mój, i abym ci sam pobłogosławił». Jakub podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina, a on pił. A potem jego ojciec Izaak rzekł do niego: «Zbliż się i pocałuj mnie, mój synu!» Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy Izaak poczuł woń jego szat, dając mu błogosławieństwo mówił:
«Oto woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan!
Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi,
obfitości zboża i moszczu winnego.
Niechaj ci służą ludy
i niech ci pokłon oddają narody.
Bądź panem twoich braci
i niech ci pokłon oddają synowie twej matki!
Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty.
Każdy, kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony!»
Gdy Izaak wypowiedział swe błogosławieństwo nad Jakubem i gdy ten tylko co odszedł od niego, wrócił z łowów brat Jakuba, Ezaw”
Rdz 27, 14-30

Można by zachwycać się cóż za mistrzowska akcja, ale nie chce mi się nawet myśleć, jak w tym wypadku czuł się Jakub. Słyszy wszystkie piękne życzenia wobec kogo innego niż on. Kilka razy jest wypytywany, czy przypadkiem nie jest sobą. Pewnie byłoby przyjemniej nawet, gdyby tatuś strzelił mu w twarz. On po prostu nie chce dla Jakuba niczego dobrego. I niestety, miesza Boże plany z własnymi, bo nie tak wyglądały plany Boga. One przypomnę, miały objąć wszystkich, licznych jak piasek potomków Abrahama, a nie tylko tych dobrze polujących. I w żadnej mierze nie zawierały elementów w stylu ,,rządź swoimi braćmi”.
Nikt inny, jak ojciec, na lata zaszczepi tym sposobem w Jakubie przekonanie, że jest gorszy, odrzucony, nie zasługuje na to, co najlepsze. Nie tylko przez tatę, ale też przez Boga. Jakub będzie mieć odtąd Boga za kapryśnego i okrutnego władcę, który wybiera sobie na podstawie ,,widzimisię” swoich ulubieńców, a całą resztę rzuca na zewnątrz precz.
Tyle fajnie, że rodzice postanowili po powrocie Ezawa zrobić cokolwiek, żeby bracia się nie pozabijali. Mianowicie, wysłali Jakuba w daleką drogę, do domu rodzinnego matki, do innego kraju, po żonę. Mówiąc innymi słowy, wygonili go z domu, tylko doszyli do tego gładki oficjalny powód.
Podróż Jakuba zaczyna się osobliwie dość. Jest wkurzony i rozgoryczony (nie dziwę się, też bym była i jestem w sytuacjach, kiedy ktoś marginalizuje mnie jako osobę, ,,bo tak”) Ma dość domu, ma dość Ezawa, ma dość Ojca i ma dość Boga, przed którym ucieka z podwójną siłą, bo to przecież Bóg jego ojca. Ma nadzieję zaczął inne, nowe życie. A tu w drodze taka niespodzianka:

,,Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg, gdy słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym właśnie miejscu. We śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: «Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję». A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: «Prawdziwie Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem». I zdjęty trwogą rzekł: «O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie jest to dom Boga i brama nieba!» Wstawszy więc rano, wziął ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę Betel. - Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz. - Po czym złożył taki ślub: «Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień, który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga. Z wszystkiego, co mi dasz, będę Ci składał w ofierze dziesięcinę».”
Rdz 28,10-22

Wydaje mi się, że zobaczenie świata duchowego i leżenie obok drabiny, z której schodzą i wchodzą na nią wykonawcy Bożych prac to ucieleśnienie marzeń kogoś, kogo wypędzono z domu i kto niekoniecznie ma przed sobą pewną i jasną przyszłość, no, ale Jakub chyba tak do tego nie podchodzi. Słyszy wypowiadane nad sobą błogosławieństwo, ale i tak chyba niespecjalnie je przyjmuje, bo składa Bogu ślub, który najłatwiej byłoby streścić słowami: ,,jeśli dasz mi przynajmniej to minimum, znacznie mniej niż mi przed chwilą obiecałeś”, to wtedy Cię nazwę swoim Bogiem
I sen i błogosławieństwo i drabina, i nazwanie boga swoim Bogiem jeszcze do niego wrócą.

Tymczasem Jakub idzie, szczęśliwie dociera tam, gdzie powinien, rodzina matki go przyjmuje. Spotyka piękną kobietę, zakochuje się... Szczęście wydaje się mu sprzyjać, bo niby nic nie ma, ale za to, przyszły teść dogaduje się z nim, ma służyć siedem lat i może się żenić. No to służy, ale dostaje za żonę siostrę swojej wybranki, której nie kocha, potem służy drugie siedem lat. Żona, którą kocha bardziej jest bezpłodna, siostry zazdroszczą sobie, walczą ze sobą. Teść okazuje się oszustem, który to chce mu dać jakieś stado, to nie chce. Za dużo tego wszystkiego. Jakub ucieka, teść go goni, sprawa jakoś się kończy tylko dzięki Bożej interwencji (bo Bóg każe teściulkowo obchodzić się z Jakubem miło i życzliwie...). Ale to jeszcze nie koniec, ponieważ Jakub wraca do domu, a tu z drugiej strony idzie już Ezaw. Ezaw ze sporą grupą ludzi. Jakub modli się tak:

,,Jakub przeraził się tak bardzo, że aż mu się serce ścisnęło. Podzielił więc ludzi, których miał przy sobie, owce, woły i wielbłądy na dwa obozy, myśląc sobie: «Jeśli Ezaw uderzy na jeden obóz i pobije go, drugi przynajmniej obóz ocaleje». A potem zaczął się modlić: «Boże Abrahama i Boże ojca mego Izaaka, Panie, który dałeś mi rozkaz: Wróć do twego kraju rodzinnego, gdzie będę ci świadczył dobro, nie jestem godzien wszelkiej łaskawości i wszelkiej szczerości, jakie nieustannie okazujesz Twemu słudze. Bo przecież tylko z laską w ręku przeprawiłem się [kiedyś] przez Jordan, a teraz mam dwa obozy. Racz więc ocalić mnie z ręki brata mego Ezawa, gdyż lękam się go, aby gdy przyjdzie, nie zabił mnie i matek z dziećmi. Wszakże Tyś powiedział: Będę ci świadczył dobro i uczynię twe potomstwo [tak mnogie] jak ziarnka piasku na brzegu morza, których nikt zliczyć nie zdoła». 
Rdz 32, 8-13

Do tego obmyśla plan, co i jak. Da Ezawowi mnóstwo ze swojej własności. Liczy na to, że go udobrucha. Mnie tu jednak uderza, że Jakub wie, że nie bardzo ma na kogo liczyć, to może jednak poza sobą będzie liczyć na Boga.
Kładzie się spać, ale lepsze jest to, co dzieje się potem:

,,Wysłał więc ów dar przed sobą, a sam postanowił spędzić noc w obozowisku. Ale tej jeszcze nocy wstał i zabrawszy obie swe żony, dwie ich niewolnice i jedenaścioro dzieci, przeprawił się przez bród potoku Jabbok. A gdy ich przeprawił przez ten potok, przeniósł również [na drugi brzeg] to, co posiadał, sam zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!» Wtedy [tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł: «Jakub». Powiedział: «Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś».Potem Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?» Ale on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» - i pobłogosławił go na owym miejscu.
Rz 32, 22-30

i wreszcie (po szczęśliwym finale rozmowy z Ezawem) to:

,,Wreszcie Jakub po powrocie z Paddan-Aram dotarł szczęśliwie do Sychem w Kanaanie. Obrawszy sobie miejsce w pobliżu tego miasta, nabył od synów Chamora, ojca Sychema, za sto kesitów kawał pola, na którym rozbił swe namioty. Tam też ustawił ołtarz i nazwał go imieniem Boga, Boga Izraela.
Rdz 33, 18-20

Jakub mógłby spędzić ostatnią noc z dziećmi i żonami, to przecież mogła być ostatnia noc przed przyjściem Ezawa i (domniemaną) zemstą za kradzież ojcowego błogosławieństwa.
I teraz kończąc biadolenie nad kiepskim losem Jakuba, zacznę to, co mnei w nim zachwyca.

Praktycznie nożem na gardle, nie jest łatwo zostawić to, co jest cenne i załatwiać rachunki z Bogiem.
Walkę z aniołem, walkę z samym Bogiem przedstawia się czasem jako dowód na to, że Jakub jest pewny siebie, że jest chwicy, chce zysku, bo chce wydębić błogosławieństwo.
Moim zdaniem to jest desperacja. On wie, że kiedy zobaczył drabinę we śnie, nie przyjął błogosławieństwa, które Bóg mu dał. Wie, że układał się z nim o kij, szatę i powrót do domu, podczas kiedy Bóg obiecywał mu ziemię i mnóstwo potomków, wyjątkowe szczęście i dobrobyt. Wie, że był wtedy wściekły, że jego słowa były na wskroś ironiczne.

Kiedy idzie szukać Boga w nocy, to spodziewa się z nim spotkać, ma nadzieję, że Bóg tam znów będzie, że zobaczy tę drabinę, że jest szansa, żeby to pierwsze spotkanie odzyskać. Że jest szansa, żeby relację, której nie było, naprawić.
Powiem szczerze, że nie tylko mi się to podoba, nie tylko w postaci Jakuba to lubię, ja to po prostu kocham, że on nie idzie utrartymi śladami i że wolał nie mieć relacji niż mieć fałszywą. Kocham jego autentycznosć, desperackie łapanie Boga za ubranie i krzyk: pobłogosław mi jeszcze raz!!
Nie puszczę Cię.
Jakub zmienił swoje myślenie, odważył się zostać kim innym, nie zdystansowanym od Boga i zranionym ostrożnym człowiekiem, ale desperatą, który złapie się Boga i stwierdzi, że nic nie ma sensu, jeśli on pójdzie sobie teraz na górę zanim go dotknie.
Wydaje mi się (nawet na 100%), że łatwiej byłoby obgryzać całą noc palce przed spotkaniem z zagrożeniem, na rozważaniach nad starym życiem, rozpaczy nad tym, że nic się nie zmieniło, że to i tak Ezaw jest i pozostanie gościem, który ma lepiej i będzie miał.
Bo jest prościej i wygodniej polegać na tym, co się widzi a nie na tym, co ktoś obiecał.
Uderza mnie w Jakubie autentyczność tego, jaki jest sam Jakub i autentyczność tego, jaki jest sam Bóg.
Bo Bóg widzi, że serce Jakuba się zmieniło i nie mówi mu pocałuj się w nos, tylko daje mu nową tożsamość i nowe imię. Jakub nie jest tym, który miał ledwo sięgać pięty brata, jest tym, który walczy z ludźmi i Bogiem i wygrywa.
A Jakub pyta Boga o imię i rozumie, dlaczego Bóg się nie przedstawił. Przecież miał go nazwać nie bogiem swojego ojca, ale swoim własnym, ważnym dla siebie Bogiem.


Ołtarz zostaje nazwany ,,Pan jest Bogiem Izraela”. Pojawia się relacja.
Jakub miał odwagę porzucić wyobrażenia złego, kapryśnego Boga na rzecz spotkania z nim i poznania go. Poszedł sam, rzucił Bogu wyzwanie, kazał mu się przedstawić.

Czy to nie jest piękne, żeby odważyć się porzucić doświadczenie, wyobrażenie, to co nas przez lata przekonuje i poznać prawdę?  

Dzień dobry!

Od zawsze przyjęło się przywitać, na (mam nadzieję) dobry początek.
Miejsce ,,Jak Biblię kocham" powstało z potrzeby serca i jest miejscem ,,na zachętę" - zachętę czytania Biblii, poznawania ludzi Biblii, sytuacji, symboliki. Przez kilka lat miałam okazję prowadzić konferencje w różnych wspólnotach i zawsze to właśnie było moim celem. Z czytania rodziły się rozmowy, refleksje, relacje. Rodziła się też wdzięczność i uwielbienie dla Pana.
Chciałabym, żeby blog ,,Jak Biblię kocham" był bardziej ukierunkowany na dzielenie niż wiedzę. Nie chcę narzucać interpretacji, wolę się nią podzielić i poczytać, jak do Was Bóg mówi przez słowa Biblii.

Jakub - trudne relacje z ojcami

Napisanie, że zastanawiałam się wnikliwie nad tematem pierwszego wpisu byłoby totalnie nieprawdziwe. Nie zastanawiałam się wcale, ...