Napisanie, że zastanawiałam się
wnikliwie nad tematem pierwszego wpisu byłoby totalnie nieprawdziwe.
Nie zastanawiałam się wcale, bo postanowiłam napisać i pogadać o
swojej ulubionej postaci Starego Testamentu.
Można w Jakubie odnaleźć ból serca, które podpowiada złe doświadczenia, zły obraz Boga, pokazuje go niesprawiedliwym, surowym albo kapryśnym. Można w życiu Jakuba odnaleźć wydarzenia za ciężkie na jego spokojny charakter, przerastające go. W dodatku jest w nich całkiem sam.
Do posłuchania:
https://drive.google.com/open?id=1qVTNdxOXUJfnBngd-JY-TS_6CBkY82ba
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Dla tych, którzy wolą poczytać:
Historia Jakuba porusza emocje, trudno
być wobec niej obojętnym.
Ale zacznijmy od początku. Jakub był
synem Izaaka i Rebeki, a tym samym wnukiem Abrahama – pierwszej
osoby, która weszła w osobisty kontakt z Bogiem, ba, której Bóg
dał obietnice mające wypełnić się dla wszystkich jego potomków.
Urodzenie się Jakuba Biblia opisuje tak:
,,Izaak modlił się do Pana za swą żonę, gdyż była ona
niepłodna. Pan wysłuchał go, i Rebeka, żona Izaaka, stała się
brzemienna. A gdy walczyły z sobą dzieci w jej łonie, pomyślała:
«Jeśli tak bywa, to czemu mnie się to przytrafia?» Poszła więc
zapytać o to Pana, a Pan jej powiedział:
«Dwa narody są w twym łonie,
dwa odrębne ludy wyjdą z twych wnętrzności;
jeden będzie silniejszy od drugiego,
starszy będzie sługą młodszego».
Kiedy nadszedł czas porodu, okazało się, że w łonie jej były bliźnięta. I wyszedł pierwszy syn czerwony, cały pokryty owłosieniem, jakby płaszczem; nazwano go więc Ezaw.
«Dwa narody są w twym łonie,
dwa odrębne ludy wyjdą z twych wnętrzności;
jeden będzie silniejszy od drugiego,
starszy będzie sługą młodszego».
Kiedy nadszedł czas porodu, okazało się, że w łonie jej były bliźnięta. I wyszedł pierwszy syn czerwony, cały pokryty owłosieniem, jakby płaszczem; nazwano go więc Ezaw.
Rdz 25, 21-26a
dodając jeszcze odrobinę dalej, że
pierworodny syn bardziej przypadł tatusiowi do gustu, ponieważ
dobrze polował, a ojciec gustował w dziczyźnie.
Wiedzę uzupełnijmy jeszcze o imię
Jakuba. Oznacza ono piętę i jak to w kulturze bliskiego wchodu
tamtych czasów, ma być też odzwierciedleniem charakteru albo misji
życia osoby, która je nosi. Cóż, Jakub miał najwidoczniej gonić
całe życie swojego brata, mogąc wspiąć się i sięgnąć tylko
jego pięty.
I tak, żyją sobie Jakub i Ezaw: Ezaw
zawsze bardziej ,,do przodu”. Aż tu pewnego dnia, Izaak, który
odkrywa, że jest stary, coraz słabiej widzi i nie wie, czy nie czas
już umierać, postanawia pobłogosławić kochanemu synowi. No tak,
tylko temu jednemu. I nie jest nim Jakub, ale o niego dba jeszcze
matka, która przynajmniej była trzeźwo myślącą kobietą i jak
czytaliśmy we wcześniejszym fragmencie, pytała Boga o sprawy,
które ją nurtowały. Co wykombinowała Rebeka? Ano, miała kobieta
łeb na karku: kazała Jakubowi udawać Ezawa, ubrała w jego
najlepsze ciuchy, przyczepiła do rąk skóry koźlęce, coby wydawał
się równie włochaty jak starszy brat, no i ugotowała ojcu
jedzenie, które lubił (o co prosił nikogo innego jak Ezawa
właśnie). I wysłała do Izaaka z tym wszystkim, mając nadzieję,
że mu pobłogosławi:
,,Poszedł więc, wziął i przyniósł [je] swej matce; ona zaś
przyrządziła z nich smaczną potrawę, taką, jaką lubił jego
ojciec. Potem Rebeka wzięła szaty Ezawa, swego starszego
syna, najlepsze, jakie miała u siebie, ubrała w nie Jakuba, swojego
młodszego syna, i skórkami koźląt owinęła mu ręce i
nieowłosioną szyję. Po czym dała Jakubowi ową smaczną
potrawę, którą przygotowała, i chleb. Jakub, wszedłszy
do swego ojca, rzekł: «Ojcze mój!» A Izaak: «Słyszę; któryś
ty jest, synu mój?» Odpowiedział Jakub ojcu: «Jestem
Ezaw, twój syn pierworodny. Uczyniłem, jak mi poleciłeś. Podnieś
się, siądź i zjedz potrawę z upolowanej przeze mnie zwierzyny, i
pobłogosław mi!» Izaak rzekł do syna: «Jakże tak szybko
mogłeś coś upolować, synu mój?» A Jakub na to: «Pan, Bóg
twój, sprawił, że tak mi się właśnie zdarzyło». Wtedy
Izaak rzekł do Jakuba: «Zbliż się, abym dotknąwszy ciebie mógł
się upewnić, czy to mój syn Ezaw, czy nie». Jakub
przybliżył się do swego ojca Izaaka, a ten dotknąwszy go rzekł:
«Głos jest głosem Jakuba, ale ręce - rękami Ezawa!» Nie
rozpoznał jednak Jakuba, gdyż jego ręce były owłosione jak ręce
Ezawa. A mając udzielić mu błogosławieństwa, zapytał go
jeszcze: «Ty jesteś syn mój Ezaw?» Jakub odpowiedział: «Ja
jestem». Rzekł więc: «Podaj mi, abym zjadł to, co
upolowałeś, synu mój, i abym ci sam pobłogosławił». Jakub
podał mu i on jadł. Przyniósł mu też i wina, a on pił. A
potem jego ojciec Izaak rzekł do niego: «Zbliż się i pocałuj
mnie, mój synu!» Jakub zbliżył się i pocałował go. Gdy
Izaak poczuł woń jego szat, dając mu błogosławieństwo mówił:
«Oto woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan!
Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi,
obfitości zboża i moszczu winnego.
Niechaj ci służą ludy
i niech ci pokłon oddają narody.
Bądź panem twoich braci
i niech ci pokłon oddają synowie twej matki!
Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty.
Każdy, kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony!»
Gdy Izaak wypowiedział swe błogosławieństwo nad Jakubem i gdy ten tylko co odszedł od niego, wrócił z łowów brat Jakuba, Ezaw”
«Oto woń mego syna jak woń pola, które pobłogosławił Pan!
Niechaj tobie Bóg użycza rosy z niebios i żyzności ziemi,
obfitości zboża i moszczu winnego.
Niechaj ci służą ludy
i niech ci pokłon oddają narody.
Bądź panem twoich braci
i niech ci pokłon oddają synowie twej matki!
Każdy, kto będzie ci złorzeczył, niech będzie przeklęty.
Każdy, kto będzie cię błogosławił, niech będzie błogosławiony!»
Gdy Izaak wypowiedział swe błogosławieństwo nad Jakubem i gdy ten tylko co odszedł od niego, wrócił z łowów brat Jakuba, Ezaw”
Rdz 27, 14-30
Można by zachwycać się cóż za
mistrzowska akcja, ale nie chce mi się nawet myśleć, jak w tym
wypadku czuł się Jakub. Słyszy wszystkie piękne życzenia wobec
kogo innego niż on. Kilka razy jest wypytywany, czy przypadkiem nie
jest sobą. Pewnie byłoby przyjemniej nawet, gdyby tatuś strzelił
mu w twarz. On po prostu nie chce dla Jakuba niczego dobrego. I
niestety, miesza Boże plany z własnymi, bo nie tak wyglądały
plany Boga. One przypomnę, miały objąć wszystkich, licznych jak
piasek potomków Abrahama, a nie tylko tych dobrze polujących. I w
żadnej mierze nie zawierały elementów w stylu ,,rządź swoimi
braćmi”.
Nikt inny, jak ojciec, na lata
zaszczepi tym sposobem w Jakubie przekonanie, że jest gorszy,
odrzucony, nie zasługuje na to, co najlepsze. Nie tylko przez tatę,
ale też przez Boga. Jakub będzie mieć odtąd Boga za kapryśnego i
okrutnego władcę, który wybiera sobie na podstawie ,,widzimisię”
swoich ulubieńców, a całą resztę rzuca na zewnątrz precz.
Tyle fajnie, że rodzice postanowili po
powrocie Ezawa zrobić cokolwiek, żeby bracia się nie pozabijali.
Mianowicie, wysłali Jakuba w daleką drogę, do domu rodzinnego
matki, do innego kraju, po żonę. Mówiąc innymi słowy, wygonili
go z domu, tylko doszyli do tego gładki oficjalny powód.
Podróż Jakuba zaczyna się osobliwie
dość. Jest wkurzony i rozgoryczony (nie dziwę się, też bym była
i jestem w sytuacjach, kiedy ktoś marginalizuje mnie jako osobę,
,,bo tak”) Ma dość domu, ma dość Ezawa, ma dość Ojca i ma
dość Boga, przed którym ucieka z podwójną siłą, bo to przecież
Bóg jego ojca. Ma nadzieję zaczął inne, nowe życie. A tu w
drodze taka niespodzianka:
,,Kiedy Jakub wyszedłszy z Beer-Szeby wędrował do Charanu, trafił na jakieś miejsce i tam się zatrzymał na nocleg,
gdy słońce już zaszło. Wziął więc z tego miejsca kamień i
podłożył go sobie pod głowę, układając się do snu na tym
właśnie miejscu. We śnie ujrzał drabinę opartą na
ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych,
którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan
stał na jej szczycie i mówił: «Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na
której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo
twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się
na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie
plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez
twych potomków. Ja jestem z tobą i będę cię strzegł,
gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo
nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję». A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał: «Prawdziwie
Pan jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem». I zdjęty
trwogą rzekł: «O, jakże miejsce to przejmuje grozą! Prawdziwie
jest to dom Boga i brama nieba!» Wstawszy więc rano, wziął
ów kamień, który podłożył sobie pod głowę, postawił go jako
stelę i rozlał na jego wierzchu oliwę. I dał temu miejscu nazwę
Betel.
- Natomiast pierwotna nazwa tego miejsca była Luz. - Po czym
złożył taki ślub: «Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc
mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia
i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do
domu ojca mojego, Pan będzie moim Bogiem. Ten zaś kamień,
który postawiłem jako stelę, będzie domem Boga. Z wszystkiego, co
mi dasz, będę Ci składał w ofierze dziesięcinę».”
Rdz 28,10-22
Wydaje mi się, że zobaczenie świata
duchowego i leżenie obok drabiny, z której schodzą i wchodzą na
nią wykonawcy Bożych prac to ucieleśnienie marzeń kogoś, kogo
wypędzono z domu i kto niekoniecznie ma przed sobą pewną i jasną
przyszłość, no, ale Jakub chyba tak do tego nie podchodzi. Słyszy
wypowiadane nad sobą błogosławieństwo, ale i tak chyba
niespecjalnie je przyjmuje, bo składa Bogu ślub, który najłatwiej
byłoby streścić słowami: ,,jeśli dasz mi przynajmniej to
minimum, znacznie mniej niż mi przed chwilą obiecałeś”, to
wtedy Cię nazwę swoim Bogiem
I sen i błogosławieństwo i drabina,
i nazwanie boga swoim Bogiem jeszcze do niego wrócą.
Tymczasem Jakub idzie, szczęśliwie
dociera tam, gdzie powinien, rodzina matki go przyjmuje. Spotyka
piękną kobietę, zakochuje się... Szczęście wydaje się mu
sprzyjać, bo niby nic nie ma, ale za to, przyszły teść dogaduje
się z nim, ma służyć siedem lat i może się żenić. No to
służy, ale dostaje za żonę siostrę swojej wybranki, której nie
kocha, potem służy drugie siedem lat. Żona, którą kocha bardziej
jest bezpłodna, siostry zazdroszczą sobie, walczą ze sobą. Teść
okazuje się oszustem, który to chce mu dać jakieś stado, to nie
chce. Za dużo tego wszystkiego. Jakub ucieka, teść go goni, sprawa
jakoś się kończy tylko dzięki Bożej interwencji (bo Bóg każe
teściulkowo obchodzić się z Jakubem miło i życzliwie...). Ale to
jeszcze nie koniec, ponieważ Jakub wraca do domu, a tu z drugiej
strony idzie już Ezaw. Ezaw ze sporą grupą ludzi. Jakub modli się
tak:
,,Jakub
przeraził się tak bardzo, że aż mu się serce ścisnęło.
Podzielił więc ludzi, których miał przy sobie, owce, woły i
wielbłądy na dwa obozy, myśląc
sobie: «Jeśli Ezaw uderzy na jeden obóz i pobije go, drugi
przynajmniej obóz ocaleje». A
potem zaczął się modlić: «Boże Abrahama i Boże ojca mego
Izaaka, Panie, który dałeś mi rozkaz: Wróć do twego kraju
rodzinnego, gdzie będę ci świadczył dobro, nie
jestem godzien wszelkiej łaskawości i wszelkiej szczerości, jakie
nieustannie okazujesz Twemu słudze. Bo przecież tylko z laską w
ręku przeprawiłem się [kiedyś] przez Jordan, a teraz mam dwa
obozy. Racz
więc ocalić mnie z ręki brata mego Ezawa, gdyż lękam się go,
aby gdy przyjdzie, nie zabił mnie i matek z dziećmi. Wszakże
Tyś powiedział: Będę ci świadczył dobro i uczynię twe
potomstwo [tak mnogie] jak ziarnka piasku na brzegu morza, których
nikt zliczyć nie zdoła». ”
Rdz 32, 8-13
Do tego obmyśla plan, co i jak. Da
Ezawowi mnóstwo ze swojej własności. Liczy na to, że go
udobrucha. Mnie tu jednak uderza, że Jakub wie, że nie bardzo ma na
kogo liczyć, to może jednak poza sobą będzie liczyć na Boga.
Kładzie się spać, ale lepsze jest
to, co dzieje się potem:
,,Wysłał
więc ów dar przed sobą, a sam postanowił spędzić noc w
obozowisku. Ale
tej jeszcze nocy wstał i zabrawszy obie swe żony, dwie ich
niewolnice i jedenaścioro dzieci, przeprawił się przez bród
potoku Jabbok. A
gdy ich przeprawił przez ten potok, przeniósł również [na drugi
brzeg] to, co posiadał, sam zaś wrócił i został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do
wschodu jutrzenki, a
widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i
wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A
wreszcie rzekł: «Puść mnie, bo już wschodzi zorza!» Jakub
odpowiedział: «Nie puszczę cię, dopóki mi nie
pobłogosławisz!» Wtedy
[tamten] go zapytał: «Jakie masz imię?» On zaś rzekł:
«Jakub». Powiedział:
«Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś
z Bogiem i
z ludźmi, i zwyciężyłeś».Potem
Jakub rzekł: «Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?» Ale
on odpowiedział: «Czemu pytasz mnie o imię?» - i pobłogosławił
go na owym miejscu.”
Rz 32, 22-30
i wreszcie (po szczęśliwym finale rozmowy z
Ezawem) to:
,,Wreszcie
Jakub po powrocie z Paddan-Aram dotarł szczęśliwie do Sychem w
Kanaanie. Obrawszy sobie miejsce w pobliżu tego miasta, nabył
od synów Chamora, ojca Sychema, za sto kesitów kawał
pola, na którym rozbił swe namioty. Tam
też ustawił ołtarz i nazwał go imieniem Boga, Boga Izraela.”
Rdz 33, 18-20
Jakub mógłby spędzić ostatnią noc
z dziećmi i żonami, to przecież mogła być ostatnia noc przed
przyjściem Ezawa i (domniemaną) zemstą za kradzież ojcowego
błogosławieństwa.
I teraz kończąc biadolenie nad
kiepskim losem Jakuba, zacznę to, co mnei w nim zachwyca.
Praktycznie nożem na gardle, nie jest
łatwo zostawić to, co jest cenne i załatwiać rachunki z Bogiem.
Walkę z aniołem, walkę z samym
Bogiem przedstawia się czasem jako dowód na to, że Jakub jest
pewny siebie, że jest chwicy, chce zysku, bo chce wydębić
błogosławieństwo.
Moim zdaniem to jest desperacja. On
wie, że kiedy zobaczył drabinę we śnie, nie przyjął
błogosławieństwa, które Bóg mu dał. Wie, że układał się z
nim o kij, szatę i powrót do domu, podczas kiedy Bóg obiecywał mu
ziemię i mnóstwo potomków, wyjątkowe szczęście i dobrobyt. Wie,
że był wtedy wściekły, że jego słowa były na wskroś
ironiczne.
Kiedy idzie szukać Boga w nocy, to
spodziewa się z nim spotkać, ma nadzieję, że Bóg tam znów
będzie, że zobaczy tę drabinę, że jest szansa, żeby to pierwsze
spotkanie odzyskać. Że jest szansa, żeby relację, której nie
było, naprawić.
Powiem szczerze, że nie tylko mi się
to podoba, nie tylko w postaci Jakuba to lubię, ja to po prostu
kocham, że on nie idzie utrartymi śladami i że wolał nie mieć
relacji niż mieć fałszywą. Kocham jego autentycznosć,
desperackie łapanie Boga za ubranie i krzyk: pobłogosław mi
jeszcze raz!!
Nie puszczę Cię.
Jakub zmienił swoje myślenie, odważył
się zostać kim innym, nie zdystansowanym od Boga i zranionym
ostrożnym człowiekiem, ale desperatą, który złapie się Boga i
stwierdzi, że nic nie ma sensu, jeśli on pójdzie sobie teraz na
górę zanim go dotknie.
Wydaje mi się (nawet na 100%), że
łatwiej byłoby obgryzać całą noc palce przed spotkaniem z
zagrożeniem, na rozważaniach nad starym życiem, rozpaczy nad tym,
że nic się nie zmieniło, że to i tak Ezaw jest i pozostanie
gościem, który ma lepiej i będzie miał.
Bo jest prościej i wygodniej polegać
na tym, co się widzi a nie na tym, co ktoś obiecał.
Uderza mnie w Jakubie autentyczność
tego, jaki jest sam Jakub i autentyczność tego, jaki jest sam Bóg.
Bo Bóg widzi, że serce Jakuba się
zmieniło i nie mówi mu pocałuj się w nos, tylko daje mu nową
tożsamość i nowe imię. Jakub nie jest tym, który miał ledwo
sięgać pięty brata, jest tym, który walczy z ludźmi i Bogiem i
wygrywa.
A Jakub pyta Boga o imię i rozumie,
dlaczego Bóg się nie przedstawił. Przecież miał go nazwać nie
bogiem swojego ojca, ale swoim własnym, ważnym dla siebie Bogiem.
Ołtarz zostaje nazwany ,,Pan jest
Bogiem Izraela”. Pojawia się relacja.
Jakub miał odwagę porzucić
wyobrażenia złego, kapryśnego Boga na rzecz spotkania z nim i
poznania go. Poszedł sam, rzucił Bogu wyzwanie, kazał mu się
przedstawić.
Czy to nie jest piękne, żeby odważyć
się porzucić doświadczenie, wyobrażenie, to co nas przez lata
przekonuje i poznać prawdę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz